czwartek, 24 września 2015

Wszechświat kontra Alex Woods - Gavin Extence




Cześć i czołem internetowi przyjaciele! Dzisiaj jak zapowiadałam ostatnio recenzja wspaniałej książki, książki dla każdego. Zapraszam do czytania! 



"Kiedy myślę o roku spędzonym w swojej klitce, dochodzę do wniosku, że to właśnie dzięki książkom nie użalałem się nad swoim losem."


Poznajcie Alexa. Alexa, który od urodzenia nazywany przez matkę Lex, a przez rówieśników Woods. Wiele imion, wiele twarzy, wiele cech. 

"Wszechświat kontra Alex Woods" to pozycja bardzo mądra i skłaniająca do refleksji. Lekki styl pisania Gavina pozwalał lepiej wczytać się w historię głównego bohatera, która jest opowiadana z jego punktu widzenia. Alex, którego pokochałam od pierwszych stron książki opowiada nam historię swojego życia. Jak wspomina, każdy moment na rozpoczęcie opowieści jest równie dobry.

Woodsa poznajemy kiedy to znajduje się na granicy, mając w samochodzie masę pieniędzy, narkotyki oraz co najciekawsze prochy człowieka, na tylnym siedzeniu. Ma on jednocześnie napad padaczki. 

"Ta historia przypomina nam, że nawet nieprawdopodobne jest możliwe - i czasem naprawdę się zdarza"

Kiedy to na początku książki trafia na komisariat policji, musi sensownie wytłumaczyć się z narkotyków i urny, co wydaje się wprost niemożliwe! Wtedy to właśnie Alex zwraca się osobiście do czytelnika. Wydaje mi się, że jeszcze się z tym nie spotkałam na taką skale, a co bardzo mi się spodobało. W tym właśnie momencie cofamy się w czasie, kiedy to chłopak jest dzieckiem i został uderzony meteorytem. Z tego miejsca nie powiem już nic więcej o tym. 

Przez stronice przesuwają nam się fragmenty dzieł Kurta Vonneguta, historia jest momentami zabawna, innymi smutna, a czasami musisz przeczytać zdanie dwa razy aby zrozumieć o co chodzi. Dzieło nie jest łatwe, choć "pisane" przez siedemnastolatka, to ten prawie dorosły człowiek jest fizycznym (i nie tylko) geniuszem. Alex wie wszystko o mózgu, meteorytach, meteorach i innych astronomicznych zagadnieniach. Fizyka i matematyka są jego konikiem, a wysiłek fizyczny piętą Ahillesa. 

"Nie, tak naprawdę wmawiałem sobie, jestem przykuty do mózgu, a przecież mogłem trafić gorzej (...) Pomimo swoich wad wcale nie był najgorszym miejscem, jakie można sobie wyobrazić." 

Mówię i mówię o Alexie, ale autor wprowadził szereg innych równie dobrze wykreowanych postaci drugo i trzecioplanowych. Moją sympatię zdobył również pan Peterson, staruszek, który walczył na froncie. Jest to mądra, zabawna postać, do której podchodzi się z dystansem, a to przecież on odegrał tutaj dużą rolę. Z postaci damskich polubiłam Ellie. Chociaż jej styl bycia mnie denerwował, ta chęć niezależności, ciągłe przekleństwa, papierosy i grrr. Krótko mówiąc wkurzała mnie. Polubiłam ją od sceny w szpitalu, ale aby się dowiedzieć o co mi chodzi, musisz sam przeczytać!

"-Jej zdanie nie ma żadnego sensu. Jest całkowicie pozbawione logiki.
-Logika! Ja pierdolę, Woods, w życiu są dużo ważniejsze rzeczy od logiki, na przykład bycie miłym. Twoja mama w głębi duszy jest dobrą osobą." 


Przechodząc już do kwestii, które mi się nie podobają, bo takie również wystąpiły. Książka bardzo mi się dłużyła. Nienawidzę fizyki, a w książce było dość sporo o tym, jednak to są gusta i guściki. Pozycja budzi dużo emocji i jestem jak najbardziej na tak, było jeszcze parę rzeczy, które mi przeszkadzały, ale aktualnie wypadły mi z głowy. 

Polecam jak najbardziej, jest to obowiązkowa książka, a jeszcze jedno... koniec. Myślałam, że końcówka rozwali system, ale ona była spokojna, jak cała pozycja. Bez rewelacji, zostawiając szerokie pole do popisu wyobraźni czytelnika. 

Jeżeli lubisz książki psychologiczne, dające do myślenia, poruszające trudne tematy, od wyśmiewania się rówieśników, po utratę ważnych osób, przez chorobę i wiele innych czynników, jeżeli nigdy nie czytałeś takiej książki, to to jest najlepsza pozycja do zaczęcia swojej przygody ;))

"Najwyraźniej próba samobójcza to typowy objaw depresji i nie mieści się w racjonalnych schematach zachowań człowieka w mojej sytuacji."

Tytuł; Wszechświat kontra Alex Woods
Autor; Gavin Extence
Wydawnictwo; Wydawnictwo Literackie
Ilość stron; 418


Ocena; 7/10

Ja ostatnio przeczytałam to dzieło, a co wpadło w wasze ręce? Czytaliście dzieło zrecenzowane wyżej? Może zamierzacie przeczytać?

Do Niedzieli, 
Bayo! 

2 komentarze:

  1. Bardzo jestem ciekawa tej książki, opowiedziałaś o niej w taki sposób, że naprawdę chętnie bym przeczytała!
    Pozdrawiam
    Sol

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to Twój cytat? Bo mi się podoba, dobry.
    Przez matkę nazywany jak dziewczynka (a przynajmniej tak mi się to kojarzy)... W każdym razie ciekawe się zaczyna.
    Uderzony meteorytem? Jak Spiderman! Czyżby kolejny superbohater? Chyba tak, skoro rozumie matmę i fizykę...
    ,,czasami musisz przeczytać zdanie dwa razy aby zrozumieć o co chodzi." Czyli często, o ile w ogóle czytam książki.

    OdpowiedzUsuń

*Dziękuję, że do mnie wpadłeś*
*Zostaw po sobie jakiś ślad!*
*Zostawiając szczery komentarz, masz gwarancję że do ciebie zajrzę*
*Nie reklamuj się!*
*Kocham was miśki i do następnego postu*